Podatek za zbieranie grzybów – nowy pomysł ekonoma

Państwo mogłoby zarobić, można by też bardziej zatroszczyć się o środowisko, aby zachować lasy dla przyszłych pokoleń. To zaledwie kilka argumentów, które mają przekonać do pobierania opłat za zgodę na zbieranie grzybów.

Trudno powiedzieć czym kierował się czeski ekonomista Lukáš Kovanda, który mówił o tym, że w Czechach powinna być wprowadzona opłata za zbieranie grzybów. Swoim pomysłem podzielił się z widzami podczas programu na żywo w  CNN Prima NEWS. Kolejny podatek na wzór innych krajów?

Oczywiście Lukáš Kovanda inspirował się zagranicą. Na przykład w Południowym Tyrolu po włoskiej stronie za zezwolenie na zbieranie grzybów trzeba zapłacić 8 euro dziennie. W innych krajach ograniczenia są bardziej związane z regulacją zbioru grzybów. We Francji dopuszczalna ilość grzybów wynosi od 5 do 10 litrów na osobę, w Szwajcarii można zebrać tylko kilogram grzybów, w Austrii można zebrać maksymalnie 2 kg grzybów, a w Niemczech od 0,5 do 2 kg, w zależności od landu.

Kovanda twierdzi, że Czesi mogliby w tym roku zebrać taką ilość grzybów z lasu, którą można byłoby wycenić na 5 miliardów czeskich koron (około 927 milionów złotych). Kilogram grzybów kosztowałby 220 koron (około 40 złotych). Zdaniem ekonomisty cena grzybów w zrozumiały sposób wzrasta z tego powodu.

Czesi, podobnie jak Polacy, zbieranie grzybów uważają za swój “narodowy sport” i chętnie korzystają z darów lasu. Dlatego też, straszenie obywateli kolejnym podatkiem odebrali jako żenujący żart.


Lukáš Kovanda jest głównym ekonomistą Trinity Bank. Jednocześnie jest członkiem Rządowej Narodowej Rady Gospodarczej, która obecnie koncentruje się przede wszystkim na walce z gospodarczymi konsekwencjami  rozprzestrzeniania się choroby COVID-19. Pracuje również jako starszy analityk społeczno-ekonomiczny w ONZ.


autor: TAK

foto: Pixabay.com